Podziel się wrażeniami!
Gdy pisałem moje opowiadanie „Z ręki, czy ze statywu”, w jednym z ostatnich akapitów (cz.2) wspomniałem o pewnym sposobie na poradzenie sobie z deficytem światła w nieco mrocznych czeluściach lasów, w jesiennej scenerii. Sposobem tym, miało być wyposażenie aparatu w obiektyw jaśniejszy, niż te, którymi dysponowałem. Niniejsze opowiadanie można potraktować, jako kontynuację tamtego.
Pomysł z jasnym obiektywem oczywiście w moje głowie nie powstał dopiero w momencie pisania tamtego wspomnienia z Rogowa, a zaczął kiełkować już znacznie wcześniej, ale musiał przez jakiś czas dojrzewać, wszak to decyzja o kolejnym wydatku. Aż dojrzał do zerwania, jak owoc. Moim nowym nabytkiem stał się właśnie obiektyw SAL35F18, czyli stało-ogniskowy 35mm, o jasności 1.8.
Historycznie rzecz ujmując, z jasnym obiektywem zetknąłem się już przed trzydziestu laty, bo moja pierwsza lustrzanka, Zenith TTL, była wyposażona w obiektyw, jak pamiętam, z F = 2, a to całkiem nieźle. Ale wtedy pojęcie jasnego obiektywu jeszcze nie za bardzo funkcjonowało w mojej świadomości.
Obecnie zrobiłem w domu dwa testy porównawcze dwóch moich obiektywów: starszego SAL18135 (3.5-5.6) i nowiutkiego SAL35F18. Nie są to oczywiście jakieś testy zaawansowane, gdyż porównywałem tylko jeden aspekt praktycznego zastosowania obiektywów – jasność.
Zastrzegam, że moje testy nie pretendują do bycia testami profesjonalnymi. Wykonałem je całkowicie w amatorskich warunkach domowych, ot tak, dla siebie. Mogą więc być obarczone jakimś błędem. Jedynymi miernikami wartości parametrów było tylko to, co zmierzył mój aparat ILCA-68. Jednak ich wyniki są dla mnie wystarczająco miarodajne, aby móc z nich skorzystać nie w teorii, a w praktyce.
Test pierwszy
Ustawiając aparat (ISO100 oraz najwyższa jakość JPG-a) na statywie – wykonałem serię zdjęć tablicy własnej roboty (A4), oczywiście w jednakowych warunkach oświetleniowych (dwie lampy o łącznej mocy blisko 200W). Podpinając do korpusu kolejno każdy z dwóch obiektywów, ustawiłem ogniskową zooma na taką samą wartość, jaką posiada obiektyw stało-ogniskowy, czyli 35mm.
Chciałem w ten sposób imitować warunki terenowe, w których każdy z obiektywów widziałby fotografowany obiekt na planie pod tym samym kątem. I w tych pięknych okolicznościach przyrody usiłowałem porównać czasy naświetlania w założeniu, że wykorzystuję maksymalną dostępną jasność każdego z obiektywów przy ogniskowej 35 mm.
I oto wyniki.
SAL18135 - ogniskowa 35mm, ISO100, liczba F = 4.5, czas naświetlania 1/50 sek.
SAL35F18 - ogniskowa 35mm, ISO100, liczba F = 1.8, czas naświetlania 1/200 sek.
Test drugi
Drugim typem badania było określenie wartości ISO, dla każdego z obiektywów, jaka musiałaby być zastosowana, aby uzyskać jednakowy czas naświetlania (np. 1/25 sek.), przy założeniu, że wykorzystuję w tych samych warunkach oświetleniowych maksymalną dostępną jasność każdego z nich przy ogniskowej 35mm.
Chodzi o sprawdzenie wpływu jasności obiektywu na jakość obrazu, w założeniu, że czas 1/25 sek. jest potrzebny do wykonania zdjęcia z ręki, bez obaw o poruszenie. W tym teście zastosowałem znacznie słabsze oświetlenie, którego wartość starałem się dobrać tak, aby obiektyw o największej jasności (SAL35F18) był bazą porównawczą dla drugiego, i tak, aby wartość ISO przy obiektywie najjaśniejszym była jednocześnie możliwie najmniejsza, co gwarantowałoby najlepszą strukturę obrazu. Czyli chodzi o sprawdzenie, na ile obiektyw typu zoom, który posiadam, powoduje pogorszenie jakości obrazu w tych samych warunkach, w porównaniu do stało-ogniskowego. W tym teście wartość ISO dla obiektywu stało-ogniskowego SAL35F18 ustawiłem na 100.
Wyniki drugiego testu:
SAL35F18 - ognisk. 35mm, czas naświetl. 1/25 sek., liczba F = 1.8, ISO100
SAL18135 - ognisk. 35mm, czas naświetl. 1/25 sek., liczba F = 4.5, ISO500
Podsumowanie
Oba testy wykazały, że jasny obiektyw SAL35F18 znacznie lepiej sobie radził w identycznych warunkach oświetleniowych niż zoom. Znaczenia porównania wartości czasów naświetlania (test 1) oraz wartości ISO (test 2) nie muszę chyba komentować, bo każdy fotografujący ma z tym do czynienia na co dzień.
Oczywiście można te testy mnożyć dla różnych hipotetycznych warunków oświetlenia i ustawień. Ciekawiłoby mnie porównanie efektów już choćby w typowym mroku leśnym, czyli za dnia i przy zachmurzonym niebie, tj. w warunkach, które mnie często towarzyszyły na jesieni, albo w czeluściach muzeów. Ale, to już nie będą testy „laboratoryjne”, a moje zwykłe sesje „polowe”.
Na koniec prezentuję widok tablicy A4, która podczas powyższych testów służyła obiektywom jedynie za cel. Tablicę tę zasadniczo wykonałem dla potrzeb orientacyjnego badania moich obiektywów na obecność aberracji. Oczywiście biel tej tablicy nie jest na tym zdjęciu doskonała, bo to zwykła kartka papieru do drukarki, a ja pominąłem dokładniejsze ustawienie balansu bieli, co na tym zdjęciu widać wyraźnie. W tych warunkach badanie aberracji chromatycznej na tej fotografii, byłoby obarczone pewną niedoskonałością obserwacji, choć w innych okolicznościach, przy odpowiednim ustawieniu WB i dostatecznie mocnym oświetleniu, mogłoby być całkiem przyzwoite. Ale żeby wyrobić sobie zdanie o dystorsji, tablica jest wystarczająco dobra bez względu na właściwości światła.
[SAL18135, ogniskowa 35mm, F=11, t = 1/8 sek.]