Podziel się wrażeniami!
Marzy mi się, aby mieć kiedyś okazję do sfotografowania zachodu słońca, gdzieś w pięknej okolicy, obojętnie gdzie, ale tak, że będzie to sekwencja zdjęć precyzyjnie ukazujących ostatnie kroki Słońca, zanim schowa się za linię horyzontu. Coś tak, jak kolejne klatki filmu.
[Turcja, Riviera Turecka, Okulcalar] Przedstawione tu dziewięć zdjęć zachodu słońca, wykonanych w Okurcalar, począwszy od widoku ok. 2/3 tarczy słonecznej, aż do całkowitego schowania się słońca za linię horyzontu, wymagało tylko trzech minut. Pierwsze zdjęcie wykonałem zmniejszając kąt zoomem, przy następnych kąt rozszerzyłem. Linię horyzontu na zdjęciach wyznaczają góry zaliczane do Zachodniego Taurusu, obecne na półwyspie Teke, widziane poprzez zatokę Antalya w odległości ok. 100 km od miejsca fotografowania.
Rzecz w tym, że już wiele razy takie zachody słońca fotografowałem, ale nigdy dotąd nie miałem pod ręką statywu, aby sekwencja zdjęć ukazywała stale to samo ujęcie, a jedyną rzeczą ulegającą zmianie było położenie tarczy słonecznej. Zdjęcia z ręki niestety nie zapewniają precyzyjnej powtarzalności kompozycji.
[Turcja, Riviera Turecka, Okulcalar] W miejscowości Okulcalar, przy hotelu Meryan, w którym mieszkałem, było wybudowane przy plaży betonowe molo. Miejsce z doskonałym widokiem na zachód i wyśmienite do ustawienia statywu, którego… niestety nie miałem.
Lecz, jak sądzę, trudno sobie wyobrazić, aby na wyprawę samolotem, do bagażu dodawać statyw, który waży może i niewiele, ok. 1,5kG, ale zajmuje sporo miejsca. A ja musiałbym to przecież jakoś upakować, a ponadto zdecydować, z czego zrezygnować, aby bagaż został przyjęty do samolotu bez dopłat.
[Turcja, Riviera Turecka, Okulcalar]
I każdy zapewne wie, co zazwyczaj zabiera na dwa tygodnie (a tym bardziej na dłużej) i jak nagle walizka okazuje się zbyt mało pojemna na to, co chciałoby się jeszcze zabrać.
[Turcja, Riviera Turecka, Okulcalar]
No i gdyby jeszcze (puszczam teraz wodze fantazji) nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności kontrola na lotnisku prześwietlając wykazała, że ten przedmiot w bagażu rejestrowym jest jakiś podejrzany, to, kto wie, czy w ogóle by nie cofnięto bagażu i czy ja bym gdzieś poleciał.
[Turcja, Riviera Turecka, Okulcalar]
Mógłby ktoś rzec, że wymyślam sobie problem, aby mieć co wpisać pomiędzy te zdjęcia, które tu umieszczam. Trochę prawda, ale tylko częściowo, bo, po pierwsze czasy teraz niespokojne i różne działania służb pilnujących na lotniskach naszego bezpieczeństwa, zmuszają je do różnych działań, a po drugie, to ja rzeczywiście w wielu miejscach, w których przebywam, „poluję” na ładne zachody słońca. Tyle, że nie wszędzie one dobrze wychodzą.
[Turcja, Riviera Turecka, Okulcalar]
Jeśli miejscowość leży gdzieś nad morzem, to tam często jest, albo jakiś pomost przy plaży, albo linia brzegowa jest mocno rozbudowana, z których widok na zachód nie jest zasłonięty. A może balkon naszego pokoju hotelowego „patrzy” właśnie w kierunku morza, na zachód?
[Turcja, Riviera Turecka, Okulcalar]
Ale z jednym wszak, znanym mi osobiście wyjątkiem, bo np. zachodni brzeg Morza Czerwonego (Hurgada, Sharm El Sheikh) do fotografowania zachodu słońca się nie nadawał. Wschody słońca były tam piękne, ale zachodów słońca na linii morskiego horyzontu tam po prostu nie ma i nie będzie, chyba, że Ziemia zacznie się kręcić w drugą stronę.
[Turcja, Riviera Turecka, Okulcalar]
Teoretycznie zachód słońca można uchwycić wszędzie, ale jeśli ma to być nad domami w mieście, albo nad pobliskimi wzgórzami, czy gdzieś nad lasem, to może się zdarzyć, że przebarwienie, będące następstwem załamania światła słonecznego, nie będzie tak intensywnie piękne, jak na linii morza, a i światło słońca może być zbyt ostre. A elementem decydującym o intensywności przebarwienia jest kąt załamania światła (im bliżej ma słońce do linii horyzontu, tym lepiej) i wilgotność powietrza w atmosferze. No i czasem o końcowym wyniku decyduje niepowtarzalny nastrój okolicy.
[Turcja, Riviera Turecka, Okulcalar]
Okazję do uchwycenia zachodu słońca miałem kiedyś podczas rejsu statkiem po Nilu.
[Egipt, środkowy Nil w pobliżu Kom Ombo]
Pył pustynny sprawił, że tarcza słoneczna nie raziła światłem i o jakieś zorzy nie było mowy, bo powietrze nad Saharą było wyjątkowe suche, a poza tym nieco zapylone. Dodam tylko, że pył na Saharze jest tak drobny i przez to tak lotny, że niewielki wiatr go podnosi. A poza tym, wciśnie się wszędzie, nawet do najlepiej uszczelnionych kamer. Stąd powszechne są ostrzeżenie, aby na wyprawy quadami po pustyni nie zabierać żadnych aparatów, bo po powrocie może się okazać, że będą nadawały się już tylko na złom.
[Egipt, środkowy Nil w pobliżu Kom Ombo]
W końcowej fazie chowania się za linią horyzontu tarcza słoneczna przypominała kolorem pomarańczę.
[Egipt, środkowy Nil w pobliżu Kom Ombo]
Dobre warunki do „złapania” zachodów nad morzem miałem w Grecji. Zwłaszcza linia brzegowa półwyspu Chalkidiki zapewniała pod tym względem prawdziwy komfort.
[Grecja, Chalkidiki, półwysep Athos, Ouranoupoli]
W zatokach półwyspu Chalkidiki tafla wody była spokojna. Na horyzoncie, na zachód od Athosa, widoczna jest wyspa Amoliani (Ammouliani) i półwysep Sitonia (na mapie to ten środkowy z trzech). No i chmury gościły na niebie dość często, co dawało o zachodzie różnego rodzaju piękne efekty wizualne.
[Grecja, Chalkidiki, półwysep Athos, Ouranoupoli] Już po zachodzie.
Te trzy następne zdjęcia z Grecji, wykonane także przez chmury, zostały przeze mnie lekko podretuszowane poprzez wzmocnienie poziomu cieni. Ot, taka moja wizja artystyczna. Lepiej widoczna jest przez to sama tarcza Słońca.
[Grecja, Chalkidiki, półwysep Athos, Ouranoupoli]
[Grecja, Chalkidiki, półwysep Athos, Ouranoupoli]
[Grecja, Chalkidiki, półwysep Athos, Ouranoupoli]
Ale, czy trzeba wyjeżdżać aż tak daleko od kraju, aby zobaczyć piękne zachody słońca? Z całą pewnością nie. Pamiętam jeszcze z mojej wczesnej młodości widok cudownego zachodu słońca na Jeziorem Solińskim w Bieszczadach. Pole namiotowe na górze Jawor i ten krajobraz…. Niebo płonęło i swą ognistą barwą obdarowało także toń jeziora. Siedziałem wtedy jak zauroczony, z oczami utkwionymi w horyzont, niczym Japończyk oddający się kontemplacji przed obliczem czerwonej tarczy.
Ale, że wszystko piękne ma swój kres, tak więc już następnego dnia, z samego rana, doświadczyłem nad Soliną cennej lekcji pogodoznawstwa, gdy zbudził mnie szum deszczu pukającego w dach namiotu. Wcześniej nie wiedziałem, że taka przepiękna zorza zachodzącego słońca bywa zwiastunem nadchodzącego niżu. Od tamtej pory przestudiowałem kilka książek traktujących o meteorologii, dzięki czemu zacząłem lepiej rozumieć pogodę. Niestety, z tamtego misterium solińskiego zdjęć nie miałem, a nawet gdybym miał, to tylko czarno-białe. Ale kto wie, może tam jeszcze wrócę?
[Jezioro Czorsztyńskie, Polska] Wieczór po zachodzie słońca. Czarną linię horyzontu wyznacza pasmo Gorców.
Rada dla fotografów plenerowych? Uczcie się pogodoznawstwa! To się przydaje nie tylko na czas podróży, czy pieszej wycieczki, ale także do fotografowania.
No i na koniec nieco bhp. Nie tylko dla naszych oczu, ale i dla aparatów. WAŻNE!
Słońce może być groźne dla naszego wzroku, gdy zbyt mocno świeci. Dlatego nosimy czasem ciemne okulary z filtrem UV, a i tak nigdy nie powinniśmy za dnia patrzyć w słońce nawet przez okulary przeciwsłoneczne. Tak samo groźne może być dla matryc naszych aparatów. Moją praktyczną regułą jest to, że nie fotografuję, czy to wschodów, czy zachodów słońca, gdy problemem byłoby już samo spojrzenie na jego tarczę, tak rano, jak i wieczorem, a tym bardziej w dzień. Tak, jak na zaćmienie słońca patrzymy po przez szybkę ściemniającą (najlepiej wychodziło mi to poprzez szybkę maski spawacza elektrycznego nr 12 lub 13, bo nr 10 była nieco zbyt słaba) – tak i fotografowanie, aby było bezpieczne, musi odbywać się w warunkach, gdy światło słońca jest już przytłumione jakimś czynnikiem naturalnym: chmury, mgła, wilgotna atmosfera nad horyzontem, pył pustynny, itd.
W obszarze Morza Śródziemnego, za ogół mnie wystarczyły do bezpiecznego fotografowania (gdy powietrze było normalnie przejrzyste), trzy-cztery minuty tuż przed schowaniem się słońca za horyzontem. I odwrotnie, trzy-cztery minuty po wchodzie słońca. I zawsze trzeba czynić to rozważnie, a każdy dzień jest inny i każdy krajobraz jest inny. I inna jest dynamika wschodów/zachodów w naszej szerokości geograficznej, inna w Grecji, Turcji, a inna w Afryce. W Afryce jest największa.
Tak o wschodzie, jak i zachodzie, gdy słońce widać dokładnie na linii horyzontu morskiego, jego światło ma do pokonania najdłuższą drogę przez atmosferę ziemską, stąd zachowuje się ona jak naturalny filtr tłumiący promieniowanie. Przez chmury, mgłę, gęsty pył pustynny, można fotografować także o innych porach dnia. Ale ostrożność zawsze jest ważna i czynimy to tylko na swoją odpowiedzialność. Zaniechanie ostrożności może mieć tragiczne dla nas skutki. Aparat fotograficzny można kupić nowy, ale oczów nie można. Pamiętajmy zawsze o tym, jeśli fotografowanie ma być piękną, radosną przygodą.