Witam serdecznie!

Problem który chciałbym tu przedłożyć jest dla mnie niedorzecznie poważny. Dlaczego niedorzecznie?

Dlatego, że nie spodziewałem sie, że przy tej klasie TV coś takiego w ogóle może wystąpić. Owszem, nie jest to sprzęt high-end (ani nawet middle-end na dobrą sprawę), ale mówiąc szczerze, jestem przerażony ilością artefaktów na ekranie.
W wielkim skrócie wygląda to tak, jakby matryca kompletnie nie radziła sobie z przejściami między kolorami. O ile czysta czerń jest naprawdę przystępna i nie mogę powiedzieć o niej ani jednego złego słowa, to przejścia w granicy granat-fiolet-czerń są okropne. W praktyce podczas oglądania "ciemnych" seriali, ~70% ekranu jest ostre jak brzytwa i piękne wizualnie, a ~30% wygląda jak kalka z sygnału... 144p. Góra 240p.

Przejścia tonalne są OKROPNE, kompletnie uniemożliwiają oglądanie, odwracają uwagę swą pikselozą.

TV testowałem sygnałem 1080p z PC (dwa różne kable HDMI), wbudowanym YouTube, wbudowanym Netflixem (skąd pochodzi załączane przeze mnie zdjęcie).

Z miejsca mówię - testowałem pierdyliard możliwych kombinacji w opcjach obrazu tv, ustawienia fabryczne. Z tego co czytałem, Netflix podaje sygnał FHD (a podobno nawet FHD HDR) także trudno mi o lepszy wzorzec. Z telewizją dvb-t ze źródła zewnętrznego jest tak samo.

Dla jasności - telewizor jest w moim posiadaniu od... czwartku. Jak myślicie, łapie się to pod jakąś naprawę? Z mojej strony naprawdę nie wiem, co może odpowiadać za tak tragiczne odwzorowywanie kolorów.

Pozdrawiam serdecznie!